Na ostatniej sesji Rady Miasta Sosnowca w dn. 28.II.07 przyjęto sprawozdanie z realizacji „Programu Działań Na Rzecz Osób Niepełnosprawnych za okres 2002-2006” oraz uchwalono „Program Działań na Rzecz Osób Niepełnosprawnych na lata 2007-2010”. V-ce prezydent Jaskiernia w swoim wystąpieniu wymienił pasmo sukcesów na rzecz 15,5% niepełnosprawnych sosnowiczan w minionych latach i roztoczył wizję świetlanej przyszłości. Z relacji zaprzyjaźnionych radnych (nie zaproszony nie pojawiam się nigdzie) wiem, że jedynie p. Anna Sporyszkiewicz zgłosiła wniosek o instalacji ruchomych drzwi na Dworcu PKP. Droga p. Anno, żebyśmy my, osoby niepełnosprawne mieli takie problemy!

Permanentnie zepsuta winda pod halą dworca PKP utrudnia poruszanie się nie tylko podróżnym z bagażami i matkom z wózkami lecz zmusza osoby niepełnosprawne do łamania prawa. Przy takim natężeniu ruchu jak na ul. 1-go Maja narażeni jesteśmy na poważne wypadki a w kolizji z „dawcami narządów, którzy właśnie zaczęli bezkarnie grasować po mieście jesteśmy bez szans. Urząd tłumaczy, że winda jest własnością „państwa w państwie” jakim są PKP. Jeżeli PKP chciało mieć windę powinno wybudować ją pod peronem 2 a miasto przed Dworcem, gdzie było wystarczająco miejsca. Windy są urządzeniami zawodnymi; w Rzymie widziałem masę zepsutych wind tej samej firmy, która montowała dźwigi w okolicach Dworca, ale gdy zgłosiłem ten fakt dworcowym „carabinieri” na stacji San Pietro, na drugi dzień była naprawiona. Tymczasem nasi stróże prawa przyczajeni za kioskiem między dworcem a kościółkiem solą mandaty aż miło. W Londynie wystarczy poprosić o pomoc któregoś z bobby’s przy Trafalgar Squere i z uśmiechem usłyszymy: „no problem” w sytuacjach takich jak ta poniżej.

W punkcie 4.2 w./wym. Uchwały czytamy: Wydział Zdrowia i Opieki Społecznej wydaje osobom niepełnosprawnym o ograniczonej sprawności ruchowej karty parkingowe uprawniające do zajmowania przez pojazdy osób niepełnosprawnych wyznaczonych miejsc parkingowych (…)”, a ja pytam po co? Skoro te miejsca zajmują i tak nieuprawnieni do tego kierowcy. Wielokrotnie zwracałem na to uwagę straży miejskiej. „Panie, a co ja mam maszynę karać jak nie ma kierowcy?”. „Ale „buty” na Targowej umiecie maszynie zakładać” – odpowiadam z równą roztropnością. A w takiej Ameryce, która wolność ma wpisana a priori, wolno stawać każdemu na miejscach dla niepełnosprawnych, tyle, że zawsze są opatrzone znaczkiem wózka inwalidzkiego i napisem „Free 200$” ale widziałem też nominał 500. A potem przyjażdżają kapy (gliny znaczy) i wręczają taki blankiecik tak oto wypełniony: w rubryce „Name” - PRAWO w rubryce „Last name” – JAZDY i odpowiednim nominałem oczywiście :-) Nawet przed moim blokiem w chwili gdy piszę te słowa, moje auto stoi nie na jednym z 3 wyznaczonych miejsc dla osób niepełnosprawnych, bo dla mnie nie ma tam miejsca.

Gdy mowa o infrastrukturze miejskiej, czytamy: „Przedsiębiorstwo Komunikacji Miejskiej w Sosnowcu w wyniku realizacji projektu wspieranego ze środków Unii Europejskiej, będzie dysponowało 72 autobusami w pełni przystosowanymi do potrzeb osób niepełnosprawnych.” Tylko żeby jeszcze o tym prowadzących te wozy kierowców poinformować. W lutym zeszłego roku musiałem udać się do przychodni na Wawel. Jak pamiętamy zima sprzed 2 lat była ostra, mimo tego podczas śnieżycy kierowca autobusu niskopodłogowego 062 nie pofatygował się aby otworzyć mi rampę wjazdową do środkowych drzwi. Dyrektor PKM-u obiecał wówczas korespondencyjnie, że takie szkolenie zostanie przeprowadzone, a nawet zostałem na nie zaproszony. Nie wiem, czy dotrzymał słowa, bo nie chcę po raz drugi przechodzić takiego upokorzenia, choć chętnie korzystałbym z komunikacji miejskiej. Nie wymagam, aby była ona darmowa dla niepełnosprawnych jak tramwaje w Wenecji, gdzie za niepełnosprawnych płacą Japończycy i Niemcy. Tam nawet przy wysokiej fali na Canale Grande obsługa fachowo potrafi osobę na wózku przyjąć na pokład, tymczasem gdy nasi kierowcy nie umieją (bądź nie chcą) wykonać prostej czynności. Kierowcy tego wozu poniżej akurat byli przeszkoleni.

Nowe obiekty i ciągi komunikacyjne powinny mieć również udogodnienia m.in. obniżone krawężniki. Niedawno oddana do użytku ulica Wspólna nie spełnia wszędzie tych wymogów, np. chodnik między filią Banku Śląskiego a PZU ma wysoki krawęźnik. Są jeszcze lepsze kwiatuszki, jak nie tak stare przecież przejście na Małachowskiego na którą można wjechać, ale z wyjazdem już gorzej.

W dokumencie czytamy dalej: „Ze względu na zabytkowy charakter Muzeum przy ul. Chemicznej nie do końca jest możliwe całkowite usunięcie barier architektonicznych. W chwili obecnej wymagania dostępności spełniają jedynie sanitariaty.” Logiczne! Rozumiem, że zabytkami są również obydwa banki na Małachowskiego, do których osoba na wózku nie jest w stanie dotrzeć oraz szereg innych budynków użyteczności publicznej naszego bardzo zabytkowego grodu. Bo u nas zabytki traktuje się z pieczołowitością nie to jak we Francji, która zdewastowała swój Luwr, nie tylko Piramidą ale podjazdami i windami dla niepełnosprawnych. Albo tacy Włosi np. którzy zainstalowali windę do grobów papieskich w Watykanie i do Forum Trajana zrobili podjazd (z prawej).

Albo dajmy na to tacy Amerykanie. To dopiero barbarzyńcy! Tak zniszczyć ogromnym elewatorem swój największy obok Yellowstone pomnik przyrody - Narodowy Park Niagara, tylko po to żeby taki Korn z Polski mógł sobie stateczkiem popływać! Ale takie tam standardy (zob. Disability Discrimination Act ).

Krzysztof Korn