„Na Wyspach Bergamutach podobno jest kot w butach, widziano także osła, którego mrówka niosła, jest słoń z trąbami dwiema i tylko wysp tych NIE MA..." Z pewnością wielu z Państwa dobrze zna tę piosenkę. Mnie przychodzi na myśl za każdym razem, ilekroć w naszym mieście powstaje nowy, interesujący projekt, nad którym władze miasta cmokają w zachwycie. Spytacie, dlaczego? Wystarczy cofnąć się pamięcią. I to wcale nie w zamierzchłe czasy, kiedy po Parku Sieleckim pływano łódkami. Wystarczy prześledzić kilka ostatnich lat, a potem odpowiedzieć na bardzo proste pytanie: ile ze szczytnych pomysłów udało się zrealizować?
Lepiej nie wyliczać tego, co mogło powstać, ale rozeszło się po kościach. No bo czegóż w tym naszym mieście nie miało już być? Aż łza się w oku kręci choćby na samą myśl o niedoszłym Parku Jurajskim, parku linowym w Kazimierzu, że o aqua parku nie wspomnę. Głośno było, media szalały, władze przyklaskiwały i... Nic.
I proszę, mamy kolejną inicjatywę! W głowach członków stowarzyszenia Forum dla Zagłębia Dąbrowskiego zrodził się projekt „Brama na Jurę". Propozycja interesująca i na pewno warta zastanowienia. Szkoda tylko, że jak to zazwyczaj u nas bywa, wszystko dzieje się na opak. Zacznijmy jednak od, bagatela, informacji prasowej, sporządzonej w Wydziale Informacji i Promocji Miasta sosnowieckiego magistratu. Czytamy w niej:
„Wiosną 2009 r. z inicjatywy prezydenta Sosnowca Kazimierza Górskiego oraz Stowarzyszenia „Forum dla Zagłębia - Sosnowiec" powstała koncepcja budowy w sosnowieckim Parku Środula wyjątkowej inwestycji przeznaczonej dla tysięcy miłośników wspinaczki".
Powyższe stwierdzenie interesujące jest z dwóch powodów. Po pierwsze wiosny 2009 roku jeszcze nie doczekaliśmy, po wtóre inicjatorem nie jest miłościwie nam panujący prezydent Górski, tylko członkowie stowarzyszenia. Ktoś powie, że się czepiam i że to drobna nieścisłość, ja jednak jestem ciekawa, jak zareagowaliby włodarze miasta, gdyby ktoś przypisał sobie którąkolwiek z ich inicjatyw?
Ale nie to w całej tej sprawie jest najważniejsze. Pomysł się spodobał (czyżby miał ukwiecić kampanię prezydencką?) i natychmiast zapadły decyzje. Zwłaszcza jedna: wprowadzić małą zmianę, na razie drobną, w budżecie miasta. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że o pomyśle nie poinformowano radnych, którzy zorientowawszy się na jednej z sesji Rady Miejskiej, co w trawie piszczy, zaoponowali. I to na tyle skutecznie, że vicegłowa Sosnowca chyłkiem wycofała się z pomysłu.
Naszym radnym można zarzucić bardzo dużo, jednak w tej kwestii oburzyli się słusznie. Nie trzeba specjalnych tytułów naukowych, by wiedzieć, że najpierw wniosek, dotyczący projektu, powinien trafić na komisję, w tym przypadku kultury i sportu, ewentualnie na komisję rozwoju, potem na sesję, a później można byłoby pójść z nim w świat. Tymczasem zorganizowano konferencję prasową dla mediów, przyklaśnięto pomysłowi, dając prezydentowi możliwość zachwycania się nim i roztaczania wizji, co możemy dzięki realizacji zyskać, przedstawiono wizualizację, za to radni dowiadują się co nieco o projekcie, do tej pory zresztą, z drugiej ręki.
Ma więc powstać „Brama na Jurę", która zdaniem naszego prezydenta może stać się charakterystycznym punktem Sosnowca a projekt ma być odpowiedzią na zapotrzebowania młodzieży. Obiekt będzie się składał z dwóch połączonych turni o wysokości 13 i 14 metrów oraz kamienia bulderowego o wysokości 3 metrów. Będzie wykonany z laminatu z żywic poliestrowych, imitującego naturalną rzeźbę skał wapiennych, występujących na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, a forma dwóch turni ma nawiązywać do występujących tam ostańców. Teren zostanie ogrodzony i oświetlony (doskonale widoczny) z budynkiem administracyjnym o powierzchni około 20 m kw. do przechowywania lin i sprzętu. Powierzchnia ścian to około 500 m kw., na których będzie zamontowanych ok. 2000 chwytów o różnej formie i stopniu trudności. Na całym obiekcie zostanie wyznaczonych ponad 30 tras, zarówno dla osób, które chcą zacząć swoją przygodę ze wspinaczką, jak i tych, którzy wspinają się już wiele lat. Będzie to alternatywa dla osób chcących aktywnie spędzić czas na terenie miasta - informuje rzecznik UM w Sosnowcu.
Koszt inwestycji szacowany jest na około dwa miliony złotych. Tu, drodzy Państwo, warto usiąść wygodnie w fotelu i zamiast oburzać się - jak zauważyłam na różnych forach internetowych - o kolejne wielkie do wydania pieniądze, zastanowić się nad tym, czy i tym razem nie skończy się na przysłowiowych „obiecankach cacankach"? Zwłaszcza, że od kilku miesięcy realizowany jest projekt skate parku w Kazimierzu. Zanim kwota realizacji tego zadania osiągnęła wysokość czterech milionów, najpierw chytrze wprowadzono do budżetu małą zmianę, opiewającą na niewielką kwotę trzystu tysięcy (tak dzieje się zwykle, co nie jest tajemnicą poliszynela, kiedy władzom naszego miasta na czymś wybitnie zależy). Zastanawia fakt, że koszty dotychczas powstających skate parków oscylowały zazwyczaj w granicach 200 - 300 tysięcy złotych. Ten najwidoczniej będzie wyjątkowy, jak większość inwestycji planowanych w naszym mieście. Kto wie, czy nie dojdzie do politycznych rozgrywek, kiedy okaże się, że na projekt FdZD trzeba będzie wyasygnować kwotę blisko dwóch milionów złotych. Co wówczas zrobią orędownicy budowy skate parku, radni Dziewanowski i Adamiec? Słowem może być jeszcze bardzo wesoło.
Jak na razie wszyscy zaniepokojeni kolejną niebanalną sumą pieniędzy, która posłużyć by miała budowie „Bramy na Jurę", moim skromnym zdaniem, mogą spać spokojnie. Bo choć pomysł stowarzyszenia wielce interesujący, klimat Sosnowca raczej nie sprzyja konkretnym rozmowom. Albo, w najlepszym wypadku, na rozmowach się kończy. Tak jak nie ma dotychczas obiecywanych od lat ścieżek rowerowych, tak jak nie potrafimy dogadać się między zagłębiowskimi miastami choćby w sprawie linii tramwajowej nr 27 i zamiast sami coś przedsięwziąć, czekamy na decyzję Katowic, tak i tu może się okazać, że porozumieć się wcale nie będzie łatwo.
Zresztą to już nikogo dziwić nie powinno. Bo jak tu mówić o dobrych decyzjach, kiedy w naszym mieście radni z PO, potrafią się kłócić z kolegami z tej samej opcji politycznej, zsiadającymi przy prezydencie?
red. Teresa Szczepanek, www.e-sosnowiec.pl